Każdy, kto pracuje w jakiejkolwiek korporacji, wie jak ciężko jest jej szybko podejmować nowe decyzje. Czasami kosztuje to utratę rynku a czasami – wymknięcie się z rąk zarządzania własną marką i nowego kanału komunikacji.
Coca-Cola, Facebook i Nutella znalazły się właśnie w takiej sytuacji na Facebooku. Każda z tych firm ma swoje profile na tym serwisie, które mają po 3 mln (słownie trzy!) fanów. Zapytacie się – gdzie tu problem? No w sumie problemu nie ma, ale te strony założyły prywatne osoby w żaden sposób nie związane z tymi markami!
Pisze o tym ReadWriteWeb, który znalazł tą informację w blogu poświęconym funkcjonowaniu Facebooka – InsideFacebook.
To doskonały, kolejny przykład na to, jak nieśledzenie i niereagowanie na nowe trendy w marketingu pozbawia, na własne życzenie, firmy w dobie web 2.0 czegoś, co wydawałoby się integralną częścią każdej firmy – zarządzania jej własną marką.
Dla każdej firmy kilka milionów zarejestrowanych w serwisie społecznościowym użytkowników, do których można trafić z własnym przekazem to skarb. Łatwo można go przeliczyć na grube walizki gotówki wydawane w ramach marketingu na inne kanały komunikacji. Wiedział to doskonale Chris Hughes o którym pisałem w jednym z poprzednich postów, który przez dwa lata odpowiadał za internetowo/społecznościową stronę kampanii prezydenckiej Barracka Obamy. Spójrzcie zresztą na powyższy ranking. Kto jest na pierwszym miejscu? I kto jest 44 Prezydentem USA? 🙂
Dlatego Jason Calacanis, właściciel Mahalo.com zaoferował ćwierć miliona dolarów temu, kto odstąpi mu miejsce w pierwszej dwudziestce (!!!) polecanych osób na Twitterze. Uznał i wyliczył, że to mu się opłaci!
Tymczasem w Polsce listę firm, które zdają sobie sprawę z istnienia i znaczenia serwisów społecznościowych i mikroblogowych, można policzyć na palcach. Wystarczy zajrzeć na Facebooka, Twittera, Blipa lub Flakera. Jest tam kilka serwisów internetowych takich jak interaktywnie.com, wp.pl ale ze świecą szukać banków, firm ubezpieczeniowych, partii politycznych (wyjątek: Lechwalesa na Blip.pl) , producentów wafelków czy nawet agencji reklamowych, public relations lub interaktywnych. Och! Oczywiście są tam pracownicy tych wszystkich firm, ale do ich Prezesów wiedza o tym kanale jeszcze nie dotarła.
Czyli jak zwykle – wszyscy opowiadają jak to wychodzą na przeciw swoim klientom i wsłuchują się w ich głos, ale tak naprawdę robią to na papierze w raportach rocznych. I znowu tych firm nie ma tam gdzie są ich klienci.
Więc za kilka, kilkanaście miesięcy będziemy w Polsce świadkami rozdzierania szat przez szefów różnych firm skarżących się, że ktoś zajął ich profil na serwisie społecznościwoym lub mikrobloggingowym. I tak jak to miało miejsce z domenami – będą płakać i płacić. Albo tym, którzy te profile zajeli albo prawnikom, którzy będą w imieniu ich własnej ślepoty te profile odzyskiwać.
Drogi Viat,
Podpisujemy się pod Twoim artykułem i cieszymy się, że rozpoczynasz dyskusję na temat obecności polskich firm na portalach społecznościowych.
Z jednym wyjątkiem… Momentum Worldwide Polska jest zarówno na Tweeterze (MomentumPolska), Flakerze, Pingerze, Blipie, FaceBook, GoldenLine, LinkedIn.
Z bardzo aktywną działalnościa managementu w tym również mnie (CEO).
Wszystkie linki na http://blog.momentum.pl
Na tweeterze obecna jest również EURO RSCG Sensors – których tak jak Ciebie – pozdrawiamy 🙂
Monika Biedrzycka
Momentum Worldwide
Cieszę się, że mam kilku więcej współautorów – cała przyjemność po mojej stronie 🙂
To tsunami Moniko do nas wszystkich dotrze i sporo namiesza w naszych biznesach.
Według mnie, to oznacza dla wielu firm konieczność przebudowania modelu swojej działalności, ale to już rozmowa na całkiem inny post lub spotkanie.
pozdrawiam Ciebie i Twoją ekipę
Kamil
Moniko,
Miło że o nas wspomniałaś:) Dodam jeszcze, że za dwa miesiące minie rok od kiedy ER Sensors prowadzi bloga agencyjno / eksperckiego.
Mamy też bloggerów piszących prywatnie wśród pracowników: http://sim.blox.pl/html
Twitter, Flaker, Facebook, Blip, Slideshare. Tu jesteśmy. Ale przede wszystkim wydaje mi się, że całkiem ładnie udało nam się ułożyć relacje z wieloma bloggerami. Głównie przez to, że sami mamy bloga i linkujemy:)
A o tym, że klienci ubolewają nad tym, że są tam gdzie nie ma ich marek zrobiłem prezentację dla instytucji finansowych:
Viator – fajnie, że zwracasz na to uwagę. Wszyscy musimy stosować strategię zdartej płyty. Trąbić i trąbić o tym gdzie są klienci. Może w końcu NASI klienci też zechcą tam być.
Macieju,
spokojnie Wasi klienci tutaj będą.
Tylko, że jak zwykle – jedni szybciej inni później. 🙂
Co oznacza, że dzisiejsi liderzy mogą spaść o kilka pozycji lub do… peletonu.
A to oznacza też dla Was – Agencji – że musicie mieć oczy wokół głowy, bo może się okazać, że obsługując dzisiejszego lidera – koło nosa przejdzie Wam ten następny.
pozdrawiam
Kamil
Zgadzam się.
Obserwuje wnikliwie co działo się od rozpoczęcia działalności poszczególnych platform, zwłaszcza zaś Twittera. Co ciekawe, zmiany te następują z niebywałym, ciągle przyspieszającym tempem, do którego mało która firma u nas jest przyzwyczajona. Twoja metafora Tsunami jest jak najbardziej trafna.
Z chęcią przyłączymy się do wspólnej dyskusji, spotkań, paneli na temat zmiany w modelu komunikacji konsument-marka.
Pozdrawiam i do usłyszenia soon.
Monika
@Viator
Będą albo nie zdają sobie sprawy z tego, że już tam są i oddziałują na wizerunek swojej marki:)
Vide tysiące pracowników banków na Goldenline wypowiadających się w różnych sprawach. Począwszy od tego kto słucha jakiej muzy, a skończywszy na tym, że kawa w ekspresie w ich oddziale ma dziwny smak. Albo, że prezes jest głupi:)
Pozdrawiam,
Maciek