Premier i Prezydent już mają nowe witryny. Wprawdzie nadal wyglądają jak z dwóch różnych krajów, ale cieszyć się trzeba, że coś się w tej dziedzinie rusza. Na dodatek Premier nadaje również na Facebooku, Twitterze, Youtube i Blipie.
Z tej okazji Mediarun poprosił kilka osób, w tym mnie, o ocenę nowej strony. Oryginał swojego tekstu wrzucam poniżej a tutaj zamieszczam link do pozostałych wypowiedzi na stronie portalu.
Tak jak w przypadku strony Prezydenta: cieszy to, że w końcu coś się dzieje.
Design
Graficznie jest podobna do strony Białego Domu, ale trudno z tego czynić zarzut. Ta strona bowiem jest doskonałym wzorem do naśladowania. I jeżeli administratorzy strony polskiego Premiera będą z niej czerpali pomysły pełnymi garściami, to tylko lepiej dla nas.
Ale to muszę powiedzieć: strona Whitehouse.gov stoi tak naprawdę na jednej rzeczy, dla której chce się na nią wchodzić codziennie. Są to genialne zdjęcia Pete’a Souzy i jego kolegów.
To dzięki nim widać Barracka Obamę jako zapracowanego, sympatycznego, odpowiedzialnego faceta. Brak w nich – widocznych na zdjęciach Donalada Tuska – oficjalności, nudy, politycznej sztampy.
Poza tym: mści się okrutnie – podobnie jak w przypadku strony Kancelarii Prezydenta i wszystkich innych urzędów państwowych, brak… CI Polski. Tutaj orzeł, tam flaga, tutaj beżowo, tam niebiesko. Do wyboru, do koloru. W prywatnej firmie – rzecz nie do pomyślenia.
Funkcjonalność
Cieszy fakt, że na stronie są linki do działających kont Premiera w serwisach społecznościowych: Facebook-u, Blipie, Twitterze i YouTube. Brawo za ograniczenie się do czterech platform. To tak i tak będzie bardzo dużo pracy, aby je odpowiednio obsłużyć. W tym wypadku więcej – wcale nie znaczy lepiej.
Komunikacja
Pierwszy problem: nudne jak flaki z olejem treści na samej stronie Premiera. To choroba tocząca chyba wszystkie strony urzędów w Polsce.
Brak chęci rozmawiania z czytelnikiem jego językiem, napuszone nazwy programów bez chęci wytłumaczenia o co w nich chodzi lub tłumaczenie tego hermetycznym, prawniczym językiem. Zanudzanie wielkością wypowiedzi.
Po pierwszym dniu trudno jest oceniać jakość prowadzonej komunikacji w serwisach social media. To co się pojawia na stronie Premiera – znajduje się również na tych platformach. I OK, tylko… co dalej?
Na szybko mogę tylko powiedzieć, że niepokoi fakt, że – na razie – te media są wykorzystywane po prostu jako kolejny, jednostronny, kanał komunikacji.
Widać to zwłaszcza na Blipie, gdzie już padło kilka pytań i uwag, które zostały bez odpowiedzi.
Social media to rozmowa. Jeżeli się to nie zmieni, to radziłbym zamknąć te konta. Nic nie denerwuje bardziej niż próba rozmowy z kimś, kto Cię nie słucha.
Ale poczekajmy – może te rozmowy się rozkręcą.
Koszty
To ile kosztowała sama strona jest mało ważne. Ważne jest to ile będzie przeznaczone na jej utrzymanie. Bo… produkcja ciekawej zawartości (contentu) kosztuje.
Świetne zdjęcia, ciekawe filmy, interesujące teksty, ludzie, scenografia, reaserch – to wszystko niesie za sobą wysokie, stałe koszty. I dopiero ich uwzględnienie daje szansę na to, że dany projekt komunikacyjny odniesie sukces.
I na koniec smakołyk ze strony Białego Domu, czyli jak to robią w Ameryce:
The Health Reform Rumor Mill Targets Nebraskans
Posted by Dan Pfeiffer on December 15, 2009 at 06:31 PM EST
Proving that they will leave no stone unturned in their efforts to undermine health reform, some blogs opposing reform are now trafficking an absurd rumor that Nebraska’s Offutt Air Force Base is being threatened over Senator Ben Nelson’s vote on the Senate reform bill.
To be perfectly clear: these rumors are completely baseless and false.
Thanks for your time.
Dan Pfeiffer is White House Communications Director
To na czym – jak to nazwałeś – „stoi” whitehouse.gov to oprócz zdjęć – świetny blog. Naprawdę ciekawe, wartościowe treści pisane przez nie tylko ważnych, ale i mądrych ludzi pokroju Vivka Kundry. To wartość sama w sobie. Wracamy do podstaw – „it’s all about the people not technology” 🙂
Zwłaszcza władza jest: „about the people” – strona Prezydenta USA robi właśnie wrażenie tak robionej.
Fajny tekst i nie można się nie zgodzić. Oklepane teksty,nudna,zawikłana treść przekazów to zjawisko, którego nie ma się co oszukiwać jeszcze długo się nie pozbędziemy z języka jakim posługują się politycy. Wannabies patrzą na starszych kolegów z otwartymi ustami i uczą się jak komunikuje się elita…po latach takiego zmielenia – bo przecież na stanowiska nikt się szybko nie wdrapie są już tak „wytresowani”, że chcąc nie chcąc język się zmienia.
Fakt content kosztuje! Dzięki za miłą lekturę..na inne opinie czasu mi brak, więc pozostaje w pokoju z Twoją 🙂
Pozdr..
Dzięki Aleks za miłe słowa.
Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że tak jak kropla drąży skałę, tak my z ciągłym naśmiewaniem się z tej nowomowy urzędników coś w nich zmienimy i przemówią w końcu ludzkim głosem 🙂
Chciałoby sie zawołać o wiecej dialogu z otoczeniem i aktywnosci, mniej sztucznosci i oficjalnosci. Można przecież komunikować to co się komunikuje, ale jakoś bardziej z polotem, „po ludzku”, ciekawiej. Jeśli administracja chce być bliżej obywatela, też musi sie nieco zmienić i mniej gadać „mowa-trawa”…
Pewnie, że można. I można to było zrobić od 20 lat. Dlaczego więc się nic pod tym względem nie zmienia?
to po co sie wchodzi w kanały komunikacji gdzie takie rzeczy jeszcze bardziej rażą? nie widze strategicznego sensu.
Próbować muszą bo przecież na zachodzie też tak robią:) Miejmy nadzieję, że internet ich utemperuje i zacznie się nowa jakość:)Niech się uczą.