Wydaje mi się, że media przestały lamentować nad spadkiem swoich przychodów. A może to siedzący w nich komornicy nie mają nam nic do powiedzenia? 🙂

Twarde dane finansowe mówią same za siebie; żaden wydawca nie może ich już ignorować; ich przychody spadają a koszty – wręcz przeciwnie.

Czytelnicy coraz mniej kupują wydawnictw drukowanych a poziom czytelnictwa wręcz przeciwnie – nie spada.. Czyta się jednak „w internecie”, rezygnując z klasycznego druku. Tego wydawnictwa funkcjonujące w oparciu o klasyczny model reklamowy nie mogą przetrwać – bo ich zyski nie brały się przecież ze sprzedaży egzemplarzowej lecz ze sprzedaży wysoko wycenianych powierzchni reklamowych.

Z kolei te ostatnie bardzo trudno jest zamienić na przychody z reklamy w internecie, która ma całkiem inny, mniej korzystny dla wydawców w porównaniu z tradycyjnym, model rozliczania.

Dlatego z pewną taką nadzieją połączoną z nieśmiałością wydawcy patrzą na to, co się dzieje na rynku czytników elektronicznych. Może to jest ten kanał dystrybucji ich treści, który pozwoli im wyrwać głowę spod topora?

Obawiam się jednak, że wielu z nich tego nie doczeka. W końcu nie każdy wydawca jest tak odważny jak wydawca Wired – Condé Nast’s, który wydał z sukcesem swoją wersję na iPada w czerwcu a po 9 dniach sprzedaż kopii jego magazynu na iPada osiągnęła 79 tys. egzemplarzy.

A szkoda – bo, według mnie, tradycyjne media są stworzone do tego, aby sprzedawać się właśnie tym kanałem 🙂

Marzę o tym, aby móc na swoim czytniku, komputerze, czy za kilka lat – e-papierze – móc rano poczytać Press, Politykę lub The Economist…

Poniżej zamieszczam infografikę, którą stworzył Brian E. Young pod tytułem Is Print Dead? Podejrzewam, że do podobnych wniosków można by dojść podmieniając w niej dane z rynku amerykańskiego danymi z Polski…

Grafika z Sketchee Ideas